sobota, 6 października 2012

Dez – ORIENT – acja ;)



Witajcie!

Chciałabym opowiedzieć wam w kilku słowach o żelu pod prysznic, którego obecnie używam i którego końca nie mogę się doczekać ;) Jest to żel, który długo czekał na swoją kolej z rożnych względów. Któregoś dnia odnalazłam go w czeluściach szafy i przystąpiłam do użytkowania. Panie i Panowie, oto żel pod prysznic Palmolive Ayurituel Energy. Jest dostępny w większości marketów i drogerii, a kosztuje ok. 8-9 zł.


Opakowanie: plastikowa, ładnie wyprofilowana, przezroczysta butla, zawierająca 250 ml specyfiku o kolorze bursztynowym. Butelka zamknięta biało-zlotawą klapką na „klik”. Opakowanie nie ślizga się w dłoni a w klapce nie zbiera się woda. Pod względem wizualnym prezentuje się całkiem nieźle: dominują delikatne, połyskujące, orientalne motywy.

Wygląd i konsystencja: jak już wcześniej wspomniałam żel ma barwę bursztynową. Konsystencja jest średnio gęsta, ale żel nie spływa z palców przy aplikacji na dłoń. Nie wiem, jak sprawdza się na myjce, gdyż takowej nie używam.

Zapach: niestety nie przypadł mi do gustu. Jakoś nie przypomina mi orientalnych, indyjskich zapachów. Jest to jakiś korzenny zapach, ale zupełnie nie kojarzący mi się z Indiami (ach te kadzidełka w India shopach!;)). Bardziej spodobała mi się wersja z indyjską morwą i kwiatem lotosu (tylko wąchałam;)).

Wydajność: według mnie produkt niewydajny. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że każdego dnia ubywa mi go w zastraszającym tempie, a używam go tylko raz dziennie. 

Co producent pisze o produkcie?
Informacje są raczej dość skąpe (zapożyczone ze strony producenta):

Odzyskaj dobre samopoczucie oraz wewnętrzną harmonię z Palmolive Ayurituel Energy. Jego unikalna formuła z ekstraktem z drzewa sandałowego i imbiru pobudzi Twoje zmysły i zapewni Ci nowe zmysłowe doznania!

Skład:
Aqua, Sodium C12-13 Pareth Sulfate (*A)/ Sodium Laureth Sulfate (*B), Cocamidopropyl Betaine, Parfum, Sodium Chloride, Cocamide MEA, Sodium Salicylate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Polyquaternium-7, Tetrasodium EDTA, BHT, Benzophenone-4, Santalum Album Wood Oil, Zinziber Officinale Oil, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, CI 16255, CI 19140, CI 42090

Jaka jest moja opinia?
Mogę określić go jednym słowem: przeciętniak. Nie zachwycił mnie jakoś szczególnie ani bardzo nie zniechęcił. Ot, potraktowałam go dość obojętnie. Żel ładnie się pieni, dobrze myje, ale nie robi nic poza tym. Nie nawilża, nie pielęgnuje. Powiedziałabym, że może trochę wysuszać. Skład ma na moje laickie oko dość przystępny, ale nie znalazłam w nim substancji nawilżających, a ekstrakty z drzewa sandałowego i imbiru są raczej pod koniec. Do tego jest niewydajny i dość drogi. No i zapach jakoś zupełnie nie przypomina mi orientu…
Podsumowując: ja raczej do niego nie wrócę, bo znam żele przyjemniejsze w użytkowaniu.
Następny w kolejce jest długo wyczekiwany Original Source czekoladowo-pomarańczowy :D Nie mogę się doczekać!

Znacie orientalną serię Palmolive? Co o niej sądzicie?

Pozdrawiam,
Aga

2 komentarze: