czwartek, 29 listopada 2012

Błysk na „uście” ;) + mini zakupy



Hej!

Dziś przychodzę do was z recenzją kosmetyku kolorowego. To chyba pierwsza tego typu recenzja u mnie;) Pewnie myślicie, że kolorówka nie odgrywa w moim życiu znaczącej roli, ale tak nie jest. Pełni bardzo ważną rolę, o czym przekonacie się w najbliższej przyszłości ;)

Bohaterem dzisiejszego odcinka będzie błyszczyk Mariza Chic Lip Gloss. Otrzymałam go jakiś czas temu od Pani Agnieszki z klubu Mariza, zobowiązując się do przetestowania i rzetelnego zrecenzowania, co niniejszym czynię :) Błyszczyk ten oznaczony jest w katalogu numerem 7887 i jest to odcień koral

Jeśli któraś z was zainteresowana jest firmą Mariza zachęcam do zajrzenia na ich stronkę:


Można tam dowiedzieć się więcej o ich kosmetykach, obejrzeć aktualny katalog a także zostać konsultantką.
O produktach Marizy mają się wkrótce ukazać artykuły TU.

Wróćmy jednak do samego błyszczyka.



Opakowanie: plastikowe, przezroczyste, mieszczące 8 ml produktu. Czarna, dość masywna zakrętka zakończona jest nieco zakrzywioną, tradycyjną gąbeczką. Stylistyka prosta i subtelna, czyli to co lubię najbardziej.

Wygląd i konsystencja: błyszczyk ma intensywny kolor a jego konsystencja jest dość gęsta, ale aplikuje się go bardzo przyjemnie. Co do koloru, myślałam z początku, że trafił do mnie inny odcień, ale po przyjrzeniu się bliżej kolorom w katalogu stwierdziłam, że chyba jednak wszystko się zgadza ;)

Zapach: piękny, melonowy! Jakiś czas utrzymuje się na ustach.

Wydajność: myślę, że jest to produkt wydajny, ponieważ już niewielka ilość błyszczyka wystarczy, żeby ładnie podkreślić kolor ust. Inna sprawa to częstotliwość stosowania, która niewątpliwie wpływa na wydajność. Ja aż tak często się nie „błyszczykuję” ;)




Kilka słów od producenta:
Nieziemsko kuszące usta w dwóch odsłonach – mieniący się kolor lub subtelny połysk. Dzięki formule wzbogaconej w olejek awokado, masło kakaowe oraz witaminy A i E, błyszczyki doskonale odżywiają, nawilżają, a także chronią usta sprawiając, że są miękkie i aksamitnie gładkie.
W przypadku błyszczyków „mieniących się” mamy do wyboru kolory: cielisty beż, naturalny róż, fuksja, czerwień arbuzowa, koral, brzoskwinia.
W przypadku :subtelnego połysku” mamy do wyboru kolory: malinowy, indyjski róż, pudrowy róż, naturalny beż, mleczy róż, morelowy.

Jaka jest moja opinia?
Bardzo lubię błyszczyki. Rzadko używam pomadek i innych „uścianych” upiększaczy (chociaż kuszą mnie Celia Nude i Wibo Eliksir;)) Błyszczyki są dla mnie wygodne ze względu na to, że zwykle nie muszę być precyzyjna przy ich nakładaniu. W przypadku błyszczyka z Marizy jest nieco inaczej. Ze względu na dość intensywny kolor trzeba jednak malować się z lusterkiem. Nie przysłania to w żadnym razie innych zalet tego produktu. Kolor bardzo, ale to bardzo mi się podoba, mimo że nie jest aż tak bardzo intensywny na ustach. Konsystencja jest nieco gęsta, ale dzięki temu błyszczyk dobrze „siedzi” na ustach i utrzymuje się zaskakująco długo jak dla mnie – około 3 godzin. Podoba mi się to, że schodzi równomiernie i nie warzy się w kącikach, czego serdecznie nie znoszę. Jedyny minus, jaki dostrzegam to dostępność – tylko u konsultantów Marizy.

Podsumowując: odkąd błyszczyk wpadł w moje ręce używałam go przy każdej nadarzającej się okazji i musze stwierdzić, że zaprzyjaźniliśmy się. Dobry jakościowo produkt za przystępną cenę (13,20 zł). 

Oto jak wygląda na moich ustach:


Bardzo dziękuję Pani Agnieszce za umożliwienie mi przetestowania błyszczyka. Fakt, że otrzymałam go za darmo nie wpłynął na moją całkowicie subiektywną opinię na temat produktu.

Na koniec pokażę wam jeszcze, co upolowałam w Realu podczas szybkich zakupów.


Szampon pokrzywowy Barwa ziołowa do włosów przetłuszczających się – 3,5 zł
Fluid kryjąco-matujący Under Twenty Anti! Acne Effect Perfect Cover w odcieniu 110 sandy matt – 13,99 zł 

Zobaczymy jak te cuda będą się sprawowały.

Pozdrawiam,
Aga

środa, 28 listopada 2012

Ja i próbki kremów BB – podsumowanie



Witajcie!

Jakiś czas temu zamówiłam sobie na allegro próbki kremów BB. Możecie o tym przeczytać  TUTAJ
Jako osoba niezwykle ciekawska, przystąpiłam do testowania niemalże od razu ;) Na dzień dzisiejszy zużyłam już wszystko co miałam i chciałabym się z wami podzielić moimi przemyśleniami dotyczącymi wybranych przeze mnie kremów BB.

Na pierwszy ogień pójdzie Skin79 Super Plus.


Mała, różowa saszetka mieści w sobie 2 ml produktu. Ilość ta wystarczyła mi na 3 użycia. Kremik ma przyjemny, słodkawy zapach i nieco gęstą konsystencję, ale nakłada się go bez żadnych problemów. Po nałożeniu krem ładnie stapia się z cerą, nieźle kryje i zmniejsza widoczność porów. Po przypudrowaniu jest naprawdę trwały, nie ściera się przez cały dzień. Łatwo usuwa się go podczas demakijażu. Nie zapchał mnie ani nie podrażnił skóry. Mogę powiedzieć, że nawet delikatnie ją nawilżył. 





Kolejnym testowanym był Skin79 Oriental Gold Plus.

 Zapach zdecydowanie cięższy, orientalny, który przez dłuższą chwilę jest wyczuwalny na skórze. Saszetka również zawiera 2 ml produktu, ale wystarczyło mi go aż na 5 użyć! Wielki plus za wydajność. Krem jest nieco rzadszy niż wspomniany wyżej Super Plus. Aplikacja jest bezproblemowa. Trzeba jednak uważać, żeby nie nałożyć go zbyt dużo, bo może wyglądać nieestetycznie. Dobrze kryje – lepiej niż poprzednik i dobrze stapia się ze skórą. Trwałość bardzo dobra – wytrzyma cały dzień na twarzy. On także nie podrażnił i nie zapchał skóry. Mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że nawet „podleczył” drobne krostki ;)




Jako ostatni testowany był krem Missha Perfect Cover.


Krem o delikatnym, ledwo wyczuwalnym zapachu. Opakowanie to, podobnie jak w pozostałych przypadkach, saszetka o pojemności 2ml. Wystarczyło to na 3 użycia. Konsystencja kremu jest rzadsza niż Oriental, ale gęstsza niż Super Plus. Krycie bardzo dobre – ładnie wyrównuje koloryt cery i stapia się ze skórą. On także nie wpłynął negatywnie na stan mojej skóry, a wręcz przeciwnie.





Podsumowując:
Po otrzymaniu przesyłki, nie wiedziałam czego się spodziewać. Ale przyznam się wam szczerze, że azjatyckie kremy BB skradły moje serce! Nie wiem, jak to by wyglądało przy dłuższym użytkowaniu, ale na obecną chwilę jestem tymi kremami naprawdę oczarowana! Nie wpływają negatywnie na stan skóry, a nawet go poprawiają. Bardzo ładnie ujednolicają koloryt i stapiają się ze skórą. Są trwałe a jednocześnie łatwe do usunięcia podczas demakijażu. Spośród testowanej trójki moim faworytem jest Skin79 Oriental Plus, następny w kolejności jest Missha Perfect Cover i jako trzeci Skin79 Super Plus

A wy macie swoich ulubieńców w kategorii kremów BB?

Pozdrawiam,
Aga

poniedziałek, 26 listopada 2012

Pozytywne zaskoczenie w Rossmanie!

Witajcie!

Chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć o tym, jak to zaskoczył mnie Rossmann. W sensie jak najbardziej pozytywnym! Mianowicie, w miniony piątek pojechałam do mego miasta rodzinnego na imieniny Szanownego Rodziciela. Na imieniny bez prezentu jechać nie wypada, więc postanowiłam zajrzeć do Rossmanna w poszukiwaniu jakiegoś pachnącego prezentu. Czas naglił, więc szybciutko, pręciutko obwąchałam kilka męskich zapachów, zdecydowałam się na Str8 Discovery (swoją drogą bardzo ładny zapach i ciekawe opakowanie) i popędziłam do kasy.
Podchodzę do pani kasjerki, podaję pachnidło, kartę płatniczą, wbijam PIN i czekam... A tymczasem pani kasjerka odwraca się do mnie tyłem i czegoś szuka, po czym to tajemnicze coś wrzuca do reklamówki z moim zakupem. Zabrałam kartę, torbę, podziękowałam i wyszłam. Dopiero na zewnątrz zobaczyłam, jakie rzeczy znalazły się w środku. Oto one:



1. dwie próbki żeli pod prysznic OS Raspberry&Vanilla oraz Mint&Tea Tree
2. opakowanie chusteczek do higieny intymnej (10 szt.)
3. peeling do stóp Neutrogena (pełnowymiarowy!)
4. miniaturka dezodorantu dla mężczyzn James Bond 007 (zdjęcia brak, gdyż została zabrana przez solenizanta;))

Przyznam się, że byłam szczerze zdumiona! Żadnego gratisu od Rossmann już od dawien dawna nie dostałam i to niezależnie od kwoty wydanej na zakupy u nich. Jestem naprawdę mile zaskoczona i z miłą chęcią coś jeszcze od nich przygarnę ;)

A wy dostajecie gratisy od Rossmanna?

Pozdrawiam,
Aga

niedziela, 25 listopada 2012

Nominacja!

Witajcie!

23. listopada otrzymałam nominację do Liebster Blog Award! Jestem naprawdę zaskoczona, a jednocześnie jest mi niezmiernie miło! Nie macie pojęcia, jakiego to daje kopa do działania! ;)
Nominację otrzymałam od My stuff My life (http://adia19888.blogspot.com/) Bardzo bardzo dziękuję! :*

 Z A S A D Y :
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował." 


Pytania do mnie:


1. Gdyby teraz ktoś powiedział ci, że masz jeden dzień by przenieść się w jakieś super miejsce, gdzie byś się wybrała? 
Oj to trudne pytanie, bo jest wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić. Myślę, że na pierwszy ogień poszedłby Mauritius! ;)

2. Jakie są twoje ulubione gatunki filmowe ?
Zdecydowanie thrillery i horrory.

3. Czy masz rodzeństwo?
Nie, jestem rozpieszczoną jedynaczką ;)

4. Spódniczka czy spodnie i dlaczego?
Wiem, że powinna być spódniczka, ale wolę spodnie ze względu na wygodę.

5. Ulubiony polski film?
"Kiler" - widziałam go już chyba z 15 razy i nadal mnie śmieszy ;)

6. Najlepsza impreza na której byłaś?
Byłam na wielu bardzo bardzo fajnych i nie potrafię wskazać tej najlepszej.

7. Pomadka czy błyszczyk i dlaczego?
Błyszczyk! Szybko i bez lusterka ;)

8. Czekolada gorzka, mleczna czy nadziewana i dlaczego?
Gorzka, bo zdrowa i pyyyszna!

9. Czy bierzesz udział w rozdaniach na innych blogach? 
Tak, jeśli są do wygrania nagrody, które mogłyby mi się przydać:)

10. Gdybyś wygrała w totka kumulację na co byś przeznaczyła te pieniądze??
W pierwszej kolejności działka i dom,a potem się zobaczy ;)

11. Wolisz dzwonić czy wysyłać smsmy i dlaczego? 
Kiedyś wolałam wysyłać smsy. Teraz wolę dzwonić, bo jest  szybciej;)


Moje pytania:
1. Ulubiony sport? (niekoniecznie uprawiany, może być oglądany;))
2. Czy masz jakieś zwierzątko?
3. Ulubiona marka samochodu?
4. Lidl czy Biedronka i dlaczego?
5. Ulubiony zespół muzyczny/wokalista/wokalistka?
6. Książki papierowe czy ebooki i dlaczego?
7. Ulubione miejsce wypoczynku?
8. Zapachy orientalne czy świeże i lekkie?
9. Czy wierzysz w jakieś przesądy? Jeśli tak to jakie?
10. Ulubiona bajka z dzieciństwa?

Nominuję blogi:

1. http://aniamaluje.blogspot.com/
2. http://em9229.blogspot.com/
3. http://hellolexi.blogspot.com/
4. http://pinkcastersugar.blogspot.com/
5. http://rainygirlisme.blogspot.com/
6. http://glamourka89.blogspot.com/

Pozdrawiam cieplutko,
Aga

czwartek, 22 listopada 2012

Przybyłam, zobaczyłam, zakupiłam ;)

Hej!

Jak się pewnie domyślacie odwiedziłam dziś Rossmanna. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej promocji. Miałam co prawda oszczędzać, ale postanowienia postanowieniami, a rzeczywistość bywa zupełnie inna. 
Do drogerii wybrałam się około godziny 10.30. Tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Z racji tego, że ów Rossmann znajduje się w Galerii Echo, mogło być różnie. Jestem osobą, która nie cierpi tłumu, tłoku i ścisku, zwłaszcza w sklepach, dlatego do Rossmanna wkraczałam z duszą na ramieniu. Na szczęście było prawie pusto, więc spokojnie mogłam się rozejrzeć po szafach z kolorówką. 
Chodziłam, dumałam, zastanawiałam się i od czasu do czasu mruczałam z niezadowolenia, bo trochę półek było pustych.
No, ale w końcu coś wybrałam:


1. paletka cieni Wibo Diva's make up kit (cena po promocji 5,49)
2. cień do powiek Lovely Holographic Eyes, kolor 03 (cena po promocji 4,59)
3. korektor Lovely, odcień 02 (cena po promocji 4,49)

Najbardziej podoba mi się paletka Wibo i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę jej używać :) Z kolei holograficzny cień Lovely urzekł mnie kolorem - piękny połyskujący turkus. Najdłużej dumałam nad korektorem i nie wiem, czy nie popełniłam błędu kupując go. Po dotarciu do domu zajrzałam do sieci w poszukiwaniu informacji na jego temat i niestety nie są one zbyt pochlebne :/ No, ale poużywamy - zobaczymy. Przymierzałam się też do pomadek Wibo Eliksir i bibułek matujących z tej samej firmy, ale tych ostatnich nie było a pomadkę ostatecznie sobie odpuściłam.
To tyle, jeśli chodzi o kolorówkę. Promocja jeszcze potrwa parę dni, więc w międzyczasie może jeszcze się na coś skuszę :)

Innymi moimi zakupami w Rossmanie były maseczki:


Ziajki są wam zapewne dobrze znane i nie trzeba ich przedstawiać. Trzecia bohaterka to maseczka przeciwzmarszczkowa z wyciągiem z alg Efektima błoto mineralne. Jestem jej bardzo ciekawa.

Idąc w kierunku wyjścia mijałam Superpharm i na swoje nieszczęście weszłam ;) Oto moje łupy:


 Masło do ust Nivea o zapachu wanilii i orzechów macadamia. Zapach musi być obłędny! Nie mogłam się oprzeć!


Maseczki od Delii. Skusiłam się ze względu na promocję, ale znów zastanawiam się czy nie popełniłam błędu, ponieważ opinie o nich nie są zbyt pochlebne... Takie to ja mam szczęście do robienia zakupów bez porządnego research'u ;)

Nie wiem jak wy, ale ja na dziś zakupów mam dość! ;)

Pochwalcie się swoimi rossmanowskimi łupami!

Pozdrawiam,
Aga

Ps. wybaczcie jakość zdjęć, ale ciężko dzisiaj o dobre światło...:/

wtorek, 20 listopada 2012

Jak to jest z tą promocją w Rossmanie?

Dziewczęta!

Ostatnio pojawiają się na niektórych blogach wpisy odnoszące się do promocji, jaką ponoć szykuje nam Rossmann. Chodzi o te czarodziejskie -40% na wszystkie kosmetyki kolorowe. Postanowiłam nieco zagłębić się w temat i pogrzebać w sieci. Oprócz informacji na wizażowym forum nie znalazłam nic, co by zwiastowało ową promocję. Na stronie Rossmanna również nie ma żadnej informacji (chyba, że mam problem ze wzrokiem;)). 

Wobec powyższego nachodzą mnie wątpliwości: czy to ściema czy nie ściema.

Jeśli macie jakieś wiarygodne informacje na ten temat, proszę o cynk, bo nie wiem czy mam się psychicznie nastawiać na szturm czwartkowy czy też sobie odpuścić wizytę w Rossmanie ;)

Pozrawiam,
Aga

Błyszczykowe niespodzianki! :)

Hej!

Musze się dzisiaj pochwalić ;) Niby nic, ale jak człowieka potrafi uszczęśliwić w taki szary, jesienny dzień!

W skrzynce pocztowej znalazłam malutką paczuszkę zaadresowaną do mnie. Otwieram, patrzę, a tu...


Zupełnie zapomniałam o tym, że przemiła Pani Agnieszka z Klubu Mariza miała mi wysłać do przetestowania błyszczyk, którego kolor mogłam sobie wybrać. Zdecydowałam się na koral, ale zastanawiam się, czy trafił do mnie właściwy odcień ;) Bez względu na to - jestem zadowolona i natychmiast przystępuję do testów ;)

Druga sprawa związana jest z konkursem, jaki na Facebooku zorganizował sklep Alledrogeria.pl  >>Klik!<<. Do wygrania było 10 mini błyszczyków w breloczku Sleek MakeUp. Okazało się, że jestem w gronie dziesięciu szczęśliwych zwyciężczyń!!! Mała rzecz a cieszy :D

Podsumowując: dzień z niespodziankami zdecydowanie poprawił mi humor :D Oby więcej takich!

Pozdrawiam,
Aga


poniedziałek, 19 listopada 2012

S.O.S.!



Hej!

Od dawien dawna zmagam się z przesuszoną skórą na nogach (spowodowane jest to przede wszystkim jakością wody, jaka płynie w kranie). Odpowiednie nawilżanie jest więc bardzo ważne. Cały czas szukam balsamu do ciała, który rozwiązałby mój problem. Jakiś czas temu pisałam wam o balsamie od Eveline, który miał ultra nawilżać, a był zaledwie przeciętny. Teraz mam innego wojownika, który podjął wyzwanie i całkiem nieźle sobie radzi ;) 
Jest to regenerujący balsam do ciała SOS od firmy Nivea. Produkt dostępny jest chyba w większości drogerii w cenie około 20 zł.



Opakowanie: plastikowa, nieprzezroczysta butla o pojemności 250 ml. Podoba mi się jej kształt ;) Zamknięcie stanowi porządna klapka na „klik”. Nic się samo nie otworzy i nie wycieknie. Stylistyka opakowania jest prosta i estetyczna.

Wygląd i konsystencja: balsam ma kolor biały i jest średnio gęsty, przez co może się wydawać, że jest mało treściwy. Dobrze rozprowadza się na skórze i w miarę szybko wchłania.

Zapach: bardzo przyjemny, słodkawy, jakby lekko pudrowy. Przez jakiś czas utrzymuje się na skórze, ale nie jest przy tym męczący.

Wydajność: wszystko zależy od częstotliwości stosowania i ilości zużywanej „na raz”. Myślę, że jest to produkt dość wydajny.

Jakie są obietnice producenta?



Skład:
Aqua, Glycerin, C13-16 Isoparaffin, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Glyceryl Stearate SE, Panthenol, Glyceryl Stearate, Myristyl Alcohol, Cera Microcristallina, Hydrogenated Coco-Glycerides, Paraffinum Liquidum, Sodium Carbomer, Sodium Cetearyl Sulfate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Linalool, Benzyl Alcohol, Parfum

Co ja o tym sądzę?
Zacznę od tego, że produkt ten o wiele bardziej przypasował mi niż wspomniany na początku balsam Eveline. Przede wszystkim lepiej nawilża skórę i efekt nawilżenia utrzymuje się dłużej. Rzeczywiście przynosi ulgę suchej skórze. Czy ją regeneruje? Nie zauważyłam jakichś spektakularnych efektów, ale może to wynikać z tego, że z regularnością stosowania jest u mnie różnie ;) Mea culpa!
Balsam ma tez inne plusy. Aplikacja jest bezproblemowa, zapach przyjemny, a czas wchłaniania stosunkowo krótki. Na skórze pozostaje delikatna warstewka, ale absolutnie mi to nie przeszkadza. Skóra w dotyku jest miękka i gładka. Skład, jak na moje laickie oko, nienajgorszy. Cena raczej przystępna. Polecam :)

Znacie jakieś dobre balsamy do suchej skóry?

Pozdrawiam,
Aga