poniedziałek, 21 października 2013

Ratunku! Zmarszczki atakują!



Hej!

Ostatnio mam absolutną obsesję na punkcie skóry pod oczami. Codziennie patrzę w lustro i mam wrażenie, że z dnia na dzień przybywa mi zmarszczek wokół oczu :/ Najgorzej jest po zarwanej nocy… A poza tym, no cóż, latka lecą i już lepiej nie będzie. Dlatego też ze zdwojoną siłą staram się im zapobiegać różnymi specyfikami. Wiem, że taka jest kolej rzeczy i zmarszczek nie uniknę, ale na wszelkie sposoby będę się starała opóźnić ich pojawienie się. 

Produktem do pielęgnacji skóry wokół oczu, który ostatnio przez dłuższy czas gościł w mojej łazience był  

krem pod oczy Decubal

Dostałam go w znanej wszystkim paczce z innymi kosmetykami tej firmy.




Opakowanie: plastikowe, półprzezroczyste o pojemności 15 ml, zakończone pompką, dzięki czemu możemy precyzyjnie dozować produkt. Bardzo przypadło mi do gustu zarówno pod względem funkcjonalności, jak i estetyki.



Wygląd i konsystencja: biały, delikatny kremik o lekkiej konsystencji.

Zapach: produkt bezzapachowy.

Wydajność: przy codziennym porannym i wieczornym użytkowaniu spokojnie wystarczył mi na pół roku. Na noc zwykle nakładałam go nieco grubszą warstwą.

Krótka informacja o produkcie:
Decubal Eye Cream to ujędrniający i regenerujący krem pod oczy. Przywraca komfort i świeży wygląd skórze wokół oczu, redukując drobne zmarszczki i cienie. Napina i regeneruje skórę dzięki zawartości ceramidów, kolagenu i kwasu hialuronowego. Chroni, odżywia i zmiękcza skórę dzięki zawartości witaminy E i olejku migdałowego. Sprawia, że skóra wokół oczu jest nawilżona i elastyczna.
Nie zawiera konserwantów. Bezzapachowy.

Skład:
Aqua, Pentylene Glycol, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Cetyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Octyldodecanol, Sodium PCA, Distarch Phosphate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, PEG-40 Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Creatine, Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Collagen, Tocopheryl Acetate, Isocetyl Alcohol, Ceramide 3, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tocopherol, Sorbitan Tristearate, Carbomer, Sodium Gluconate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin

Moja opinia:

Kiedy zaczęłam używać tego kremu moja skóra pod oczami nie była w najlepszym stanie. Kremik fajnie ją nawilżył i nieco zregenerował. I to by było w sumie na tyle! Mimo, że jest to całkiem przyjemny produkt, to jednak sprawdzi się chyba bardziej w przypadku skóry 20+. Dla osoby w moim wieku, czyli już prawie 30+, potrzebne jest raczej coś mocniejszego. Decubal jest dla mnie zdecydowanie za lekki. Fakt, że skóra stała się bardziej elastyczna, ale najbardziej zależało mi na chociażby delikatnym spłyceniu zmarszczek i rozjaśnieniu cieni. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Produkt, którego obecnie używam a o którym w przyszłości z pewnością napiszę, daje zdecydowanie lepsze efekty. Kremowi Decubal mogę zarzucić jeszcze jedno – czas wchłaniania. Trochę to trwa, a same wiecie, że o poranku liczy się każda sekunda ;) Poza tym nie mam się czego czepiać. Plusik za to, że nie podrażnił oczu oraz za fajne i funkcjonalne opakowanie!

Podsumowując: dla mnie za lekki. Poza tym cena dość wysoka (na Wizażu podano cenę 30 zł). 

Znacie ten krem? Co o nim myślicie?

Pozdrawiam,
Aga

niedziela, 13 października 2013

Moje nowe nabytki! :D

Hej!

Dzisiaj pochwalę się moimi ostatnimi zakupami. 

Najpierw od dawna wyczekiwane nabytki książkowe. Zapewne wiecie, że ostatnio w użytku cały czas jest mój ulubiony czytnik ebooków. Tęsknota za książkami w wersji papierowej jest czasem silniejsza i lubię do nich wracać. Postanowiłam zrobić mały napad na Empik i oto, co z niego wyniosłam:


Klasyka: King i Coben. Jedni z moich ulubionych pisarzy. 
Lisa Gardner - moje odkrycie. Pisze świetne, niesamowicie trzymające w napięciu thrillery. Polecam!

I na koniec skromny, dokonany pod wpływem impulsu zakup kosmetyczny.


Hialuronowy mikrozastrzyk Soraya. Brzmi nieźle, co? ;) Chyba uległam fenomenowi bardzo popularnego ostatnio kwasu hialuronowego. Jestem bardzo ciekawa efektów. Oczywiście zdam wam szczegółową relację :)

Pozdrawiam was niedzielnie,
Aga

środa, 9 października 2013

Przygoda z kremem BB od Eveline, czyli jak chciałam uzyskać efekt „baby face”



Hej!

Dziś przedstawię wam jeszcze jeden z kosmetyków Eveline, które otrzymałam w ramach testów od portalu udziewczyn.pl. Tym razem będzie to

 matujący krem BB 8 w 1

Dla mnie była to zupełna nowość. Kiedyś zamówiłam sobie na allegro kilka próbek azjatyckich kremów BB i byłam zachwycona efektem. O tych „naszych” (polskie, zachodnie…) wersjach Bibików słyszałam różne opinie. Nie zawsze pochlebne. Na początku zaznaczę, że BB krem od Eveline to mój pierwszy tego typu produkt i nie mam porównania do innych. Jeśli ciekawią was moje spostrzeżenia, zapraszam do dalszej lektury.



Opakowanie: produkt otrzymujemy nieprzezroczystej, plastikowej, uroczo niebieskiej tubce o pojemności 40 ml zakończonej zakrętką. Całość zamknięta jest w kartoniku zabezpieczonym dodatkowo hologramową naklejką oraz folią. Na opakowaniu jest mnóstwo informacji co straszliwie mnie przytłoczyło. Apel do producenta: mniej tekstu, bo kręci się w głowie!





Wygląd i konsystencja: produkt wygląda jak zwyczajny podkład. Konsystencja jest dość rzadka, ale bez problemu rozprowadza się na skórze. Może się wydawać nieco oleista.


Zapach: bardzo przyjemny, świeży, delikatny. Podoba mi się i mógłby zostawać ze mną trochę dłużej.

Wydajność: trudno powiedzieć ze względu na to, że użyłam go tylko kilka razy. Dlaczego? Czytajcie dalej.

Krótkie info o produkcie:
Matujący krem BB 8 w 1 to innowacyjny produkt przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery mieszanej i tłustej.
Ultralekka, beztłuszczowa formuła z FAST MATT COMPLEX™ idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać. Krem łatwo i równomiernie rozprowadza się na skórze, zapewniając jej natychmiastowy efekt FAST MATT BABY FACE™ - perfekcyjnie matowej, doskonale wygładzonej skóry i długotrwale zapobiega błyszczeniu się. Odżywcza formuła z bioHYALURON COMPLEX™, koktajlem witamin (A, E, F) i proteinami jedwabiu intensywnie i długotrwale nawilża, rozświetla i wygładza cerę. Pigmenty mineralne wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości i przebarwienia. Kolagen zapewnia skórze jędrność, gładkość i elastyczność. Faktor SPF 15 doskonale chroni skórę przed promieniowaniem UVA/UVB i wolnymi rodnikami.
Krem niweluje oznaki zmęczenia oraz chroni przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Po zastosowaniu kremu skóra wygląda na wypoczętą i promienną, a cera zyskuje aksamitnie matowy wygląd, gładkość i ujednolicony koloryt.
Błyskawiczny efekt 8 w 1:
- długotrwale i skutecznie matuje
- zmniejsza widoczność porów
- wyrównuje koloryt cery
- pokrywa zaczerwienienia i niedoskonałości
- intensywnie nawilża 24h
- wygładza i rozświetla
- redukuje oznaki zmęczenia
- SPF 15 chroni przed UVA/UVB (deklarowaną ochronę UV osiaga się przy zastosowaniu 2 mg/1 cm2 skóry, tj. minimum 1 ml na samą twarz lub ok. 1,5 ml na twarz i szyję).
Produkt występuje w dwóch odcieniach: dla cery jasnej i śniadej.

Skład:


Moja opinia:

Mój pierwszy pełnowymiarowy krem BB! Napaliłam się jak szczerbaty na suchary! Niestety mój zachwyt nieco oklapł tuż po wyjęciu produktu z pudełka. Napis „cera śniada” trochę popsuł mi nastrój… Już wtedy wiedziałam, że to nie będzie mój odcień. No i niestety miałam rację. Odcień jest dla mnie zdecydowanie za ciemny. Zobaczcie jak wygląda efekt:




Mimo to postanowiłam go poużywać kilka dni, żeby zobaczyć jak sprawuje się na mojej skórze. Nakłada się nieźle, chociaż konsystencja początkowo wydała mi się dość dziwna: jakbym smarowała twarz jakąś oleistą substancją. Po chwili jednak owa oleistość zanikała i twarz stawała się przyjemnie matowa. Mat ten niestety utrzymuje się krótko – około 2 godzin. Krycie oceniam jako lekkie – maleńkie zaczerwienienia ukryje i wyrówna koloryt skóry. Z większymi zapewne sobie nie poradzi. Niestety zbiera się w zmarszczkach, co nie wygląda zbyt dobrze, a w połączeniu z źle dobranym odcieniem, prezentuje się wręcz fatalnie. Skład produktu jest długi jak stąd do Ameryki i musi być w nim coś nieciekawego, gdyż po kilku dniach testowania na mojej twarzy pojawili się niechciani mieszkańcy :/ Muszę uważniej przestudiować skład i zastanowić się, który jego element negatywnie wpłynął na moją skórę. Niestety większość obietnic producenta nie została spełniona (abstrahując oczywiście od niewłaściwego odcienia): nie zauważyłam ani długotrwałego zmatowienia, ani intensywnego nawilżenia, ani wygładzenia i rozświetlenia ani redukcji oznak zmęczenia. Dodatkowo ilość informacji na opakowaniu jest zdecydowanie zbyt duża. Jedyny plus jaki zauważyłam to zapach. Bajka o efekcie „baby face” poszła do kosza a krem poszedł w odstawkę.
Podsumowując: raczej nie wrócę do tego produktu, ze względu na niekorzystny wpływ na moją skórę.

Znacie ten „BB krem”? A może macie jakiś inny ulubiony?

Pozdrawiam,
Aga

wtorek, 1 października 2013

Siłownia w kremie?!



Hej!

Produkt, o którym chcę wam dzisiaj opowiedzieć również znalazł się w paczce, którą otrzymałam od portalu udziewczyn.pl. Przyznam szczerze, że podeszłam do niego najbardziej sceptycznie, gdyż po prostu nie wierzę, że krem zdziała cuda. O czym mowa? Bohaterem dzisiejszego posta jest 

serum intensywnie wyszczuplające i ujędrniające Eveline




Opakowanie: serum zamknięte jest w plastikowej, nieprzezroczystej tubie o pojemności 250 ml, zakończonej solidną klapką na „klik”. Trawiasta zieleń z białymi, srebrnymi i pomarańczowymi detalami przyciąga wzrok. Podobnie jak olbrzymia ilość informacji znajdująca się na opakowaniu. Moim zdaniem informacji tych jest zbyt dużo i może się od nich wręcz zakręcić w głowie. Zresztą zobaczcie same:




Wygląd i konsystencja: produkt ma postać białego i dość gęstego kremu. Trzeba włożyć nieco siły, żeby rozsmarować serum, ale wydaje mi się, że masaż jest tu jak najbardziej wskazany.


Zapach: całkiem przyjemny dla nosa. Lekko słodki, ale z wyraźną nutką mentolu, który w przypadku produktów z efektem chłodzącym jest chyba typowy.

Wydajność: stosując go raz dziennie na uda, pośladki i brzuch powinien wystarczyć na około trzy miesiące.

Info z opakowania:
Przełom w wyszczuplaniu i modelowaniu sylwetki. Efekty jak po treningu w fitness clubie!
Korzystając z najnowszych osiągnięć naukowych, eksperci z laboratorium Eveline Cosmetics opracowali innowacyjną zaawansowaną technologicznie formułę serum, które zapewnia wyspecjalizowaną pielęgnację ciała, przynosząc natychmiastowe rezultaty. wyszczuplenia i wymodelowania sylwetki. Serum aktywnie wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej oraz niezwykle skutecznie redukuje cellulit. Zaawansowane składniki najnowszej generacji zawarte w serum, zostały specjalnie dobrane w celu efektywnego ujędrnienia i wyrzeźbienia ciała. Produkt skutecznie modeluje kształt sylwetki, pozwalając uzyskać spektakularny efekt wyszczuplający, jak po treningu w fitness clubie.
bioSlim-Fitness Complex - wykazuje silne działanie wyszczuplające i antycellulitowe, wzmacnia działanie pozostałych substancji modelujących.
Lipocell-Slim Complex i L - karnityna - intensywnie stymulują mikrokrążenie, dzięki czemu wspomagają redukcję cellulitu i tkanki tłuszczowej.
Kolagen i pro - elastyna poprawią gładkość, jędrność i elastyczność skóry.

Skład:
Aqua/Water, Cetearyl Alcohol/Ceteareth-20, Glycerin, Mineral Oil, Isopropyl Myristate, Petrolatum/Choleterol/Cetearyl Alcohol, Alcohol Denat., Dimethicone, Cetyl Alcohol, Octyldodrcanol, Caffeine, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract, Sodium Polyacrylate, Caffeine/SodiumSalicylate/Lecithin/Silica, Centella Asiatica, Ginko Biloba Extrat, Hedera Helix (Ivy) Extract, Glycerin/Water/Suaeda Maritima Extract, Water/Butylene Glycol/Laminaria Hyperborea Extract, Hydrolyzed Collagen/Hydrolyzed Elastin, Mentol, Water/Glycerin/Propylene Glycol/Lecithin/Carnitine/Ubiquinoe, Maris Sal, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol/Metylparaben/Butylparaben/Ethylparaben/Propylparaben, Fragrance, Disodium EDTA, Limonene, Citral, Geraniol, Linalool.

Moja opinia:

Dziewczyny! Z ręką na sercu: czy któraś z was wierzy w to, że wyszczupli się samym kremem/serum czy innym cudem kosmetycznym? Przecież to po prostu nie jest możliwe! Każda z was zapewne wie, że takie specyfiki mogą jedynie wspomóc dietę połączoną z ćwiczeniami. Można w siebie wsmarowywać tony „wyszczuplaczy”, ale ta czynność sama w sobie jest trochę pozbawiona sensu. Gdyby nie to, że obecnie mam zajęcie wymagające dużo ruchu (pracują przede wszystkim ręce i nogi), nie wiem czy byłby sens używania serum Eveline.  Ja jednak zaryzykowałam. Jakie były tego efekty? Zanim do tego dojdę chciałabym poruszyć kwestię opakowania. Już któryś raz z rzędu zauważam, że jest ono przeładowane chwytliwymi hasłami i obietnicami. Zaczyna mnie to irytować, ale to oczywiście kwestia indywidualna. Jeśli chodzi o konsystencję i zapach to nie mam zastrzeżeń. Serum jest gęste i rozsmarowywanie zmusza nas do wymasowania ciała. Masażu nigdy dość. Zapach mnie nie drażni – lubię mentol. Efekt chłodzenia jest, ale nie tak duży jakby się mogło wydawać. Żadnego mrozu prosto z Syberii, jedynie delikatny chłodek. No i najważniejsze, czyli efekty. No cóż. Szczerze mówiąc cellulit to nie jest jakaś moja szczególna zmora. Mam go jak większość kobiet. Nie jest on zbyt duży, ale jest. Po prostu nie zwracam na niego uwagi ;) Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po zastosowaniu serum jest niezwykła gładkość skóry. Później zauważyłam, że skóra jest nieco jędrniejsza. Wyszczuplenie? Hmmmm. Coś tam może wyszczuplało, ale minimalnie. I to z pewnością nie jest zasługa serum, tylko ruchu. Generalnie szału nie ma i szału się nie spodziewałam. Podejrzewam, że po zaprzestaniu używania skóra wróci do poprzedniego stanu.

Podsumowując: nie przepadam za tego typu produktami. Nic nie zastąpi diety i ćwiczeń.

Używacie takich „wyszczuplaczy”?

Pozdrawiam,
Aga