Witajcie!
Dzisiaj nie będzie zachwytów.
Wręcz przeciwnie. Będzie solidny kopas w dupas. Przedstawię wam produkt, który
zawiódł mnie bardzo i to w momencie, kiedy był mi najbardziej potrzebny. Nie
będę przedłużać, tylko od razu przejdę do konkretów. Negatywnym bohaterem
dzisiejszego posta jest
korektor Maybelline
Affinitone.
Skusiłam się na niego za sprawą pozytywnych opinii na Wizażu.
Dodatkową zachętą była rossmanowska promocja -30% na produkty z serii
Affinitone. Jakże mogłabym przegapić taką okazję? Takim oto sposobem zapłaciłam
za niego 19 zł z małym groszem i zabrałam go do domu.
Opakowanie: plastikowe, przezroczyste, zawierające 7,5 ml produktu.
Beżowa zakrętka zakończona jest pacynką, którą teoretycznie korektor powinien
być nakładany na skórę. Ja jednak wolę nabrać nieco korektora na opuszek palca
i dopiero wklepać go w skórę. Nie mam uwag odnośnie estetyki opakowania: jest
prosto i schludnie, czyli tak jak lubię.
Wygląd i konsystencja: posiadam odcień nr 02 Natural, który wydał
mi się najbardziej odpowiedni dla mojej cery i rzeczywiście – pasuje idealnie. Konsystencja
jest kremowa - nie jest ani zbyt rzadka, ani zbyt gęsta. Aplikacja nie sprawia
trudności.
Zapach: nie wyczuwam żadnego.
Wydajność: no cóż… ciężko powiedzieć… Gdyby spełniał właściwie
swoją funkcję uznałabym go za produkt wydajny.
Od producenta:
Zawiera pigmenty kryjące, które
utrzymują się na twarzy przez wiele godzin.
Bez substancji tłuszczowych, nie zatyka porów. Idealnie tuszuje cienie pod
oczami.
Posiada bardzo wygodny aplikator.
Moja opinia:
W przypadku kosmetyków
pielęgnacyjnych zdarza się, że przymykam oczy na drobne wady produktu, takie jak np: zbyt
rzadka konsystencja balsamu, czy średni zapach szamponu. W przypadku kosmetyków
kolorowych jestem już zdecydowanie bardziej wymagająca. Zwłaszcza, jeśli chodzi
o podkłady i korektory. W korektorze Maybelline Affinitone pokładałam naprawdę
duże nadzieje! Niestety, zawód był ogromny… Przede wszystkim bardzo słabo radzi sobie z maskowaniem wyprysków, nawet tych niewielkich.
Kiedy niedawno miałam problemy z cerą, na skutek przyjmowania jakiegoś dziadowskiego
antybiotyku (KLIK),
korektor był niezbędny. Niestety zupełnie sobie nie poradził z maskowaniem.
Wklepywałam go w różnych ilościach i na różne sposoby, ale za każdym razem rezultat był fatalny. Cieńsza warstwa korektora nie ukrywała praktycznie nic,
natomiast nieco grubsza tworzyła efekt szpachli na twarzy, uwydatniając
wszystko co najgorsze… Jednym słowem dramat. Nieco lepiej spisuje się jako korektor pod
oczy, ale efekt także nie powala. Moje „dziedziczne” cienie pod oczami są zamaskowane w niewielkim stopniu, a efekt z pewnością nie utrzymuje się wiele godzin. Na
szczęście nie uwydatnia zmarszczek i nie wysusza skóry pod oczami, bo inaczej wylądowałby
w koszu z wielkim hukiem. I cóż z tego, że korektor ma odpowiednią konsystencję,
właściwy odcień i dobrą dostępność, skoro nie spełnia swojego podstawowego
zadania??? Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że 20 zł zostało wywalone
w błoto.
Podsumowując: u mnie zupełnie się
nie sprawdził. Będę go używała jako korektor pod oczy, ale jak najszybciej
postaram się znaleźć jakiś lepszy kosmetyk.
Możecie mi polecić jakiś dobry
korektor?
Pozdrawiam,
Aga
UUUh, a ja ostatnio o nim myślałam...dobrze, że nie wzięłam :)
OdpowiedzUsuńNic nie straciłaś;)
UsuńA ja wzięłam i jestem tego samego zdania. Nie dość że nie kryje wyprysków i zaczerwienień to w starciu z cieniami nie ma żadnych szans... Szkoda. Jedyne miejsce w którym dobrze się spisał to siniak na kolanie. Ale co mi z tego? Skoro wiosny nie widać...?
OdpowiedzUsuńPolecam Dream Touch od Maybelline a dla idealnego i mocnego krycia korektor Dermablend Vichy ;)
Dzięki za podpowiedzi:)
UsuńJa też jestem na etapie poszukiwań dobrego korektora, a najlepiej paletki, ciekawi mnie ta z Catrice, ale opinie na wizażu trochę zniechęcają.
OdpowiedzUsuńA mnie opinie z wizażu zachęciły do zakupu tego nieszczęsnego korektora i wcale mi nie przypasował. Więc może z Catrice będzie na odwrót?;)
UsuńMiałam go kupić w tej promocji, ale wylądowałam w szpitalu i gdy wyszłam promocja już się skończyła. Długo na niego choruję i mimo tej recenzji mam ochotę go wypróbować, bo może na mnie akurat się sprawdzi. Poza tym jestem maniaczką korektorów, zwłaszcza pod oczy :) A co do idealnego... hmm... z tych lepsiejszych to pewnie MAC Prolong Wear Concealer albo Hard Candy Glamoflauge. I faktycznie podkład Vichy Dermablend :) A z drogeryjnych pamiętam, że dobry był Maybelline Superstay 24 h lub Golden Rose Liquid Concealer polecany przez Oleskę :) Ja obecnie używam pod oczy Bell Mineral Concealer nr 2 i też jest OK :)
OdpowiedzUsuńDzięki za propozycje:) MAC to trochę nie moja półka, ale reszta ciekawa:)
Usuńmam puder z tej serii - ciekawe jak się spisze...
OdpowiedzUsuńDaj znać:)
UsuńOj, to niezły zawód... Dobrze, że sama go jednak nie kupiłam...
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie sprawdziłby się lepiej, ale u mnie to porażka.
Usuńchciałam go kupić, ale miałam wątpliwości i teraz się cieszę, że nie znalazł się w moim koszyku ;)
OdpowiedzUsuńJak ma się wątpliwości to lepiej zrezygnować i przemyśleć ;)
Usuń