środa, 27 lutego 2013

Zawiodłeś mnie! Idź do kąta!



Witajcie!

Dzisiaj nie będzie zachwytów. Wręcz przeciwnie. Będzie solidny kopas w dupas. Przedstawię wam produkt, który zawiódł mnie bardzo i to w momencie, kiedy był mi najbardziej potrzebny. Nie będę przedłużać, tylko od razu przejdę do konkretów. Negatywnym bohaterem dzisiejszego posta jest 

korektor Maybelline Affinitone

Skusiłam się na niego za sprawą pozytywnych opinii na Wizażu. Dodatkową zachętą była rossmanowska promocja -30% na produkty z serii Affinitone. Jakże mogłabym przegapić taką okazję? Takim oto sposobem zapłaciłam za niego 19 zł z małym groszem i zabrałam go do domu.



Opakowanie: plastikowe, przezroczyste, zawierające 7,5 ml produktu. Beżowa zakrętka zakończona jest pacynką, którą teoretycznie korektor powinien być nakładany na skórę. Ja jednak wolę nabrać nieco korektora na opuszek palca i dopiero wklepać go w skórę. Nie mam uwag odnośnie estetyki opakowania: jest prosto i schludnie, czyli tak jak lubię.


Wygląd i konsystencja: posiadam odcień nr 02 Natural, który wydał mi się najbardziej odpowiedni dla mojej cery i rzeczywiście – pasuje idealnie. Konsystencja jest kremowa - nie jest ani zbyt rzadka, ani zbyt gęsta. Aplikacja nie sprawia trudności.


Zapach: nie wyczuwam żadnego.

Wydajność: no cóż… ciężko powiedzieć… Gdyby spełniał właściwie swoją funkcję uznałabym go za produkt wydajny. 




Od producenta:
Zawiera pigmenty kryjące, które utrzymują się na twarzy przez wiele godzin. Bez substancji tłuszczowych, nie zatyka porów. Idealnie tuszuje cienie pod oczami. Posiada bardzo wygodny aplikator.

Moja opinia:

W przypadku kosmetyków pielęgnacyjnych zdarza się, że przymykam oczy na drobne wady produktu, takie jak np: zbyt rzadka konsystencja balsamu, czy średni zapach szamponu. W przypadku kosmetyków kolorowych jestem już zdecydowanie bardziej wymagająca. Zwłaszcza, jeśli chodzi o podkłady i korektory. W korektorze Maybelline Affinitone pokładałam naprawdę duże nadzieje! Niestety, zawód był ogromny… Przede wszystkim bardzo słabo radzi sobie z maskowaniem wyprysków, nawet tych niewielkich. Kiedy niedawno miałam problemy z cerą, na skutek przyjmowania jakiegoś dziadowskiego antybiotyku (KLIK), korektor był niezbędny. Niestety zupełnie sobie nie poradził z maskowaniem. Wklepywałam go w różnych ilościach i na różne sposoby, ale za każdym razem rezultat był fatalny. Cieńsza warstwa korektora nie ukrywała praktycznie nic, natomiast nieco grubsza tworzyła efekt szpachli na twarzy, uwydatniając wszystko co najgorsze… Jednym słowem dramat.  Nieco lepiej spisuje się jako korektor pod oczy, ale efekt także nie powala. Moje „dziedziczne” cienie pod oczami są zamaskowane w niewielkim stopniu, a efekt z pewnością nie utrzymuje się wiele godzin. Na szczęście nie uwydatnia zmarszczek i nie wysusza skóry pod oczami, bo inaczej wylądowałby w koszu z wielkim hukiem. I cóż z tego, że korektor ma odpowiednią konsystencję, właściwy odcień i dobrą dostępność, skoro nie spełnia swojego podstawowego zadania??? Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że 20 zł zostało wywalone w błoto.

Podsumowując: u mnie zupełnie się nie sprawdził. Będę go używała jako korektor pod oczy, ale jak najszybciej postaram się znaleźć jakiś lepszy kosmetyk.

Możecie mi polecić jakiś dobry korektor?

Pozdrawiam,
Aga

14 komentarzy:

  1. UUUh, a ja ostatnio o nim myślałam...dobrze, że nie wzięłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wzięłam i jestem tego samego zdania. Nie dość że nie kryje wyprysków i zaczerwienień to w starciu z cieniami nie ma żadnych szans... Szkoda. Jedyne miejsce w którym dobrze się spisał to siniak na kolanie. Ale co mi z tego? Skoro wiosny nie widać...?

    Polecam Dream Touch od Maybelline a dla idealnego i mocnego krycia korektor Dermablend Vichy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem na etapie poszukiwań dobrego korektora, a najlepiej paletki, ciekawi mnie ta z Catrice, ale opinie na wizażu trochę zniechęcają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie opinie z wizażu zachęciły do zakupu tego nieszczęsnego korektora i wcale mi nie przypasował. Więc może z Catrice będzie na odwrót?;)

      Usuń
  4. Miałam go kupić w tej promocji, ale wylądowałam w szpitalu i gdy wyszłam promocja już się skończyła. Długo na niego choruję i mimo tej recenzji mam ochotę go wypróbować, bo może na mnie akurat się sprawdzi. Poza tym jestem maniaczką korektorów, zwłaszcza pod oczy :) A co do idealnego... hmm... z tych lepsiejszych to pewnie MAC Prolong Wear Concealer albo Hard Candy Glamoflauge. I faktycznie podkład Vichy Dermablend :) A z drogeryjnych pamiętam, że dobry był Maybelline Superstay 24 h lub Golden Rose Liquid Concealer polecany przez Oleskę :) Ja obecnie używam pod oczy Bell Mineral Concealer nr 2 i też jest OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za propozycje:) MAC to trochę nie moja półka, ale reszta ciekawa:)

      Usuń
  5. mam puder z tej serii - ciekawe jak się spisze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, to niezły zawód... Dobrze, że sama go jednak nie kupiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może u Ciebie sprawdziłby się lepiej, ale u mnie to porażka.

      Usuń
  7. chciałam go kupić, ale miałam wątpliwości i teraz się cieszę, że nie znalazł się w moim koszyku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ma się wątpliwości to lepiej zrezygnować i przemyśleć ;)

      Usuń