Hej!
Bez kremu do rąk jakoś nie
wyobrażam sobie codziennej egzystencji. Nawyk kremowania dłoni jest u mnie
bardzo dobrze wyrobiony. Liczne prace domowe i związane z nimi środki chemiczne
odciskają piętno na kobiecych dłoniach. Nic więc dziwnego, że po krem do rąk
sięgamy wiele razy w ciągu dnia. Ja osobiście nie jestem jakoś szczególnie
wierna jednej marce kremów do rąk. Wciąż eksperymentuję i szukam czegoś nowego.
Tym razem postanowiłam wypróbować
nawilżający
krem do rąk BeBeauty.
Zakupiłam go w naszej kochanej
Biedronce za 3 zł z jakimś małym groszem. Byłam bardzo zadowolona z czerwonej
wersji i chciałam sprawdzić, czy wersja niebieska jest równie dobra.
Opakowanie: miękka, plastikowa, nieprzezroczysta tuba o pojemności
125 ml. Zamknięcie stanowi półprzezroczysta klapka na „klik”. Jeżeli chcemy
zobaczyć ile kremu nam jeszcze pozostało wystarczy przyłożyć tubę do
mocniejszego źródła światła. Biało-niebieska kolorystyka i motyw wody mają nam
zapewne kojarzyć się z szybkim i porządnym nawilżeniem skóry.
Wygląd i konsystencja: krem ma kolor biały. Konsystencja nie jest
jakaś wybitnie gęsta, przez co można mieć wrażenie, że sam krem jest mało
treściwy.
Zapach: jak dla mnie jest on zbliżony do zapachu kremu Nivea (tego
w niebieskich, płaskich pudełeczkach).
Wydajność: ciężko określić, gdyż zależy to od częstotliwości używania.
Bywają dni, kiedy używam go kilkanaście razy dziennie i bywają też takie, kiedy
używam go zaledwie kilka razy. Myślę jednak, że na dwa miesiące powinien
spokojnie wystarczyć.
Co obiecuje producent?
Krem do rąk zapewnia długotrwałe
nawilżenie i poprawia elastyczność naskórka. Olej macadamia chroni, zmiękcza i
wygładza suche dłonie. Formuła zapewnia komfortową pielęgnację, błyskawicznie
się wchłania bez pozostawienia uczucia lepkości dłoni. Codzienne stosowanie
wygładza i odżywia skórę rąk (informacja z opakowania).
Skład:
Moja opinia:
Jak już wcześniej wspomniałam,
wersję czerwoną biedronkowych kremów do rąk wspominam bardzo dobrze. Z
ciekawością sięgnęłam zatem po wersję niebieską. I cóż mogę na jej temat
powiedzieć? Ano na pewno to, że jest to
dość przeciętny krem. A nawet mogę powiedzieć, że wersji czerwonej nie
dorasta do pięt. A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jak dla mnie jest mało treściwy i strasznie długo się wchłania. Masuję te
łapki i masuję i mam wrażenie, że będę to robiła do skończenia świata. Po
drugie: jak już się to mazidło wchłonie, to po jakimś czasie mam wrażenie, że
dosłownie pocą mi się dłonie! Jakby
ta cała woda wyłaziła na zewnątrz skóry. Bardzo dziwne i niezbyt komfortowe
uczucie. A dodam tylko, że na co dzień nie mam problemu z pocącymi się dłońmi.
Po trzecie: skóra rzeczywiście jest wygładzona, ale nawilżenie jak dla mnie
wcale nie jest jakieś szczególnie długotrwałe. Przy dłuższych przerwach
pomiędzy kolejnymi aplikacjami kremu czuję, że skóra dłoni jest niedostatecznie
nawilżona. Na plus zaliczę mu cenę, dostępność oraz fakt, że nie wywołał
uczulenia ani jakiegokolwiek podrażnienia.
Podsumowując: przeciętniaczek, którego zużyję, ale do
którego już raczej nie powrócę, gdyż efekt pocących się dłoni niezbyt przypadł
mi do gustu.
Znacie biedronkowe kremy do rąk?
Który według was jest najlepszy?
Na koniec chciałabym jeszcze podziękować wszystkim dziewczynom za rady
i słowa otuchy w związku z wczorajszym postem dotyczącym problemów z cerą.
Melduję, że sprawca został na 99% wykryty (Dalacin C), a stan skóry chyba powraca
powoli do normalności. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła wyjść do ludzi ;)
Pozdrawiam,
Aga
Ja tam lubię smarowidła z Biedronki, u mnie się dobrze sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńJa póki co używałam biedronkowych kremów do rąk:)
Usuńkremów do rąk z Biedronki jeszcze nie próbowałam, dziś skusiłam się na taniaka Anidy, który polecała Anwen, również do kremowania włosów (4,30) :)
OdpowiedzUsuńTa Anida mnie ciekawi:)
Usuńnie miałam go ale może jakiś wypróbuje, chociaż dziwi mnie ta potliwość po zastosowaniu ..
OdpowiedzUsuńTo jest takie dziwne uczucie, jakby nadmiar wody wydostawał się przez wewnętrzną część dłoni na zewnątrz...;)
UsuńMam ten czerwony i chciałam zakupić tą wersję którą tu opisałaś, ale chyba jednak pozostanę przy starym bo sprawdza się super!
OdpowiedzUsuńCzerwony sprawdził się u mnie o niebo lepiej!
UsuńUuuu, długi czas wchłaniania - niestety, krem odpada w przedbiegach ;)
OdpowiedzUsuńTrochę trzeba się z nim namęczyć;)
UsuńZ tymi pocącymi się łapkami to dziwne. Chyba się na niego nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJest to uczucie co najmniej dziwne...
UsuńDosc dziwny krem, z tego co piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńTroszkę dziwny;)
Usuńuwielbiałam krem z biedronki w zielonym opakowaniu, ale go skubańce wycofali :/
OdpowiedzUsuńO tak! Ten w zielonym był dobry!
Usuńdla mnie krem do rąk to musi być taki, który się szybko wchłania, więc po ten nie sięgnę
OdpowiedzUsuńp.s. trzymam kciuki za całkowite wyzdrowienie cery :)
Kupiłam tą czerwoną wersję i jak na razie spisuje się ok
OdpowiedzUsuńW takim razie daruję sobie ten krem. Ale z tego co wiem, kremy (tylko nie z tej serii) w biedronce robi Tołpa - muszę dorwać właśnie tamtą serię :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś krem z Biedronki ale szczerze mówiąc mnie nie zachwycił....
OdpowiedzUsuńja uwielbiałam ten krem w zielonym opakowaniu...był świetny i na ręce i na włosy. szkoda, że go wycofali ;(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam koleżankę z Malinowego Klubu!
Witam koleżankę z klubu ;)
OdpowiedzUsuńWitam koleżankę z MK:) Obserwuję i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuń