Witajcie!
Jako, że niemal 1/3 żywota już za
mną, na twarzy pojawiają się niestety niezbyt lubiane przez większość kobiet
zmarszczki. Kiedy człowiek był młody i głupi, nie zastanawiał się wcale nad tym
problemem i różne rzeczy wyczyniał, co nie zawsze dobrze odbijało się na stanie
skóry. Zwłaszcza skóry twarzy. A teraz ten sam człowiek (już starszy, ale
czasami wcale nie mądrzejszy;)) zrobiłby wiele, żeby cofnąć czas. Mam niekiedy
takie przemyślenia stojąc przed lustrem. I w takich właśnie momentach lubię…
nałożyć sobie maseczkę ;) Jest to taki bonus dla skóry. Coś więcej poza
codzienną pielęgnacją. Wiem, że to wciąż mało, że powinnam latać do kosmetyczki
na wszelkiego rodzaju zabiegi, ale nie mam na to czasu ani pieniędzy.
Ale wracając do sedna rzeczy.
Chciałabym wam powiedzieć kilka słów na temat
przeciwzmarszczkowej samowchłaniającej maseczki do twarzy od Lirene.
Dostałam ją jako gratis do toniku Eva Natura (jakoś czas temu była taka
promocja w Rossmannie). Z tego, co się orientuję kosztuje ona coś około 3 zł.
Opakowanie: najzwyklejsza saszetka o pojemności 10 ml. Otwiera się łatwo, dzięki
niewielkiemu wycięciu na boku. Podoba mi się kolorystyka opakowania.
Przyzwyczajona do przewagi bieli, byłam miło zaskoczona intensywnym, malinowym
kolorem.
Wygląd i konsystencja: sama maseczka ma barwę białą a konsystencja jest
dość lekka i przyjemnie kremowa. Nie jest zbyt gęsta ani zbyt rzadka. Bardzo
fajnie i łatwo rozprowadza się na skórze.
Zapach: dla mnie jest to świeży zapach z nutą słodyczy. Absolutnie
nie jest męczący czy mdlący. Oczywiście wszystko to kwestia gustu.
Wydajność: saszetka wystarczyła mi na cztery aplikację, przy czym
chciałam zaznaczyć, że stosowałam ją tylko na twarz. Na szyję mam inny specyfik
;)
Co obiecuje producent?
Skład:
O ja głupia kobieta nie zrobiłam
fotki składu, żeby go potem dla was przepisać! :/ Nie znalazłam go też w sieci…
Jeśli któraś z was ma skład tej maseczki i może mi go udostępnić, będę
wdzięczna i szybko uzupełnię braki.
Moja opinia:
Zastanawiałam się jakiś czas czy
jest sens recenzować tę maseczkę po użyciu jednej saszetki. Wszak, aby odczuć
jakiekolwiek (nawet najmniejsze) działanie przeciwzmarszczkowe, trzeba zużyć
nieco wiecej opakowań. Postanowiłam jednak zaryzykować. Aplikacja maski to dla
mnie sama przyjemność. Konsystencja jest odpowiednia, więc nic nam się nie
wałkuje ani nie spływa. Ilość nakładanego produktu dozujemy według uznania. Ja
starałam się raczej nie przesadzić z ilością, żeby wszystko ładnie się
wchłonęło bez konieczności ścierania resztek wacikiem. Muszę przyznać, że rano
odczuwałam jeszcze delikatną warstewkę maski, ale po umyciu twarz była niesamowicie
gładka i delikatnie napięta. Nic tylko się macać! ;) Nie pojawiły się żadne
podrażnienia ani niespodzianki. Podejrzewam, że długotrwałe i regularne stosowanie
przyniosłyby lepsze efekty, ale obietnicę producenta „wypchnięcia od wewnątrz
głębokich linii na czole, policzkach i wokół ust” uważam za zdecydowanie
przesadzoną. Z pewnością wygładzi i lekko ujędrni, ale w redukcję głębokich
zmarszczek nie wierzę. Maseczka plusuje u mnie jeszcze zapachem, dostępnością,
ceną i… soczystym kolorem opakowania ;)
Podsumowując: całkiem niezły produkt. Z
pewnością do niego wrócę, ponieważ spodobało mi się uczucie wygładzenia skóry twarzy.
Znacie tę maseczkę od
Lirene? A może stosowałyście inne
warianty?
Pozdrawiam,
Aga
Ps. stan mojej cery nareszcie wrócił do normalności!!!
Na pewno się skuszę na tą maseczkę:)
OdpowiedzUsuńPolecam - jest naprawdę przyjemna:)
UsuńO kupię tą maseczkę jak będę w biedronce:)
OdpowiedzUsuńA ja jej w Biedronce nie widziałam jeszcze;)
Usuńja mam teraz ochotę na maseczkę z lirene ale inną, nawilżającą ;)
OdpowiedzUsuńTeż się nad nią zastanawiam;)
UsuńPozdrawiam i obserwuję koleżankę z Malinowego Klubu :-)
OdpowiedzUsuńPróbowałam, ale nie pamiętam którą :) Chętnie znów wrócę do którejś z nich :)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie wypróbuję inne z tej serii:)
UsuńJa na szczęście takich maseczek jeszcze nie muszę używać :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam Malinową Koleżankę :)
Zazdroszczę młodości ;)
Usuńmiałam kiedyś jakąś saszetkę z maseczką Lirene i była całkiem przyjemna.. ale za świat nie pamietam co to było.. młoda byłam :P
OdpowiedzUsuń