Hej!
Ze smutkiem stwierdziłam, że w
tym roku nie uda mi się wyjechać na wakacje. Po raz pierwszy od kilku lat! A
przyczyna tego jest banalnie prosta: pieniądze niestety nie rosną na drzewach
ani nie spadają z nieba. A szkoda ;)
Nie zniechęca mnie to jednak do
napisania kilku słów na temat wypoczynku nad naszym polskim morzem, nad którym
spędzałam czas w niemal każde wakacje. Ja jako człowiek z nizin (w sensie
geografii fizycznej ;)) zdecydowanie przedkładam piaszczyste plaże nad górskie
wycieczki. Wynika to prawdopodobnie z czystego lenistwa, bo zdaję sobie sprawę
z tego, że widoki w górach są niesamowicie piękne. Mimo wszystko wolę szwendać
się po plaży i wylegiwać na niej plackiem ;) Ten typ tak ma i koniec.
Byłam już w różnych częściach
polskiego wybrzeża. Objechałam Półwysep Helski, Władysławowo, Chłapowo,
Jastrzębią Górę, Łebę, Kołobrzeg, Jarosławiec i Niechorze. Początkowo wywiewało
mnie wyłącznie do Władysławowa, ale było to za młodych lat. Wtedy nie zwracało
się uwagi na pewne rzeczy, które teraz trochę denerwują. Wraz z wiekiem zmieniałam
lokalizacje na spokojniejsze, mniej zatłoczone (o ile jest to możliwe…).
Zdjęcie mojego autorstwa - piękna spokojna plaża w Jarosławcu. |
1. Tam jest po
prostu ten specyficzny klimat! Kiedy wsiadasz do samochodu, masz do pokonania
prawie 600 km polskich dróg, które są jakie są, myślisz tylko o tym, jak
rzucasz bagaże w kąt i pędzisz na plażę! Lecisz biegiem do najbliższego zejścia
i twoim oczom ukazują się piasek i bezkresne morze. Wtedy oddychasz pełną
piersią i ogarnia cię spokój. Ta chwila jest bezcenna!
2. Plaże. Mamy
jedne z ładniejszych plaż w Europie. Piasek jest drobniutki, jaśniutki a same
plaże w niektórych miejscach szerokie.
3. Piękne zachody
słońca, które stają się jeszcze piękniejsze, kiedy obserwuje się je z wysokich
skarp :) Full romantic ;)
Co mnie bawi nad polskim morzem?
1. Lanserstwo
pierwsze, czyli pomykające główną ulicą fury po tuningu z opuszczonymi szybami,
zza których wydobywają się dźwięki typu „umcyk umcyk” ;) Bawi mnie to
niezmiernie ;)
2. Lanserstwo
drugie, czyli tzw. „lachony” przechadzające się po deptaku w strojach iście
wieczorowych. Nie zrozumcie mnie źle – nie przemawia tu przeze mnie zazdrość
czy zawiść. Dla mnie czasem komicznie wygląda młoda dziewczyna wymalowana jak
na Sylwestra, odsłaniająca niemal wszystkie wdzięki i ledwo trzymająca się na
dziesięciocentymetrowych szpilkach. Ze względu na moją figurę i wzrost
zdecydowanie preferuję luźne, wygodne stroje i buty na płaskim obcasie ;) Ale
najważniejsze to być sobą! :)
3. Mężczyźni –
tragarze. Nie wiem, czy to tylko mój spaczony mózg takie rzeczy zauważa, ale
wielokrotnie zdarzyło mi się zaobserwować taką oto sytuację: mężczyzna (a może
raczej chłopak) nosi za swoją dziewczyną jej własną torebkę! Jak słowo daję:
nigdy, przenigdy nie zrobiłabym takiej krzywdy mojemu TŻtow! Never! Za każdym
razem, widok faceta niosącego różową/zieloną/wstaw dowolny kolor/z
ćwiekami/cekinami/wstaw dowolną ozdobę torebkę przyprawia mnie najpierw o
uśmiech a potem o zgrozę.
Co mnie wkurza?
1. Ceny! Co jak
co, ale ceny nad morzem mogą przyprawić nieraz o zawrót głowy. Ja wiem, że nad
morzem sezon trwa krótko i trzeba wycisnąć z turystów ile się da, bo przez
resztę roku trzeba jakoś żyć. Ale na Boga! Bez przesady! Jeśli się jedzie w
dwójkę i nie ma się wygórowanych potrzeb to jeszcze jakoś da się radę, ale jak
patrzę na rodziny z dziećmi, to w głębi ducha zastanawiam się, ile ich to
wszystko kosztuje… Dzieci swoje potrzeby mają: a to cukierki, a to lody, a to
karuzela, rowerki, konik… Kwatery też są
z roku na rok coraz droższe. Niektórzy za byle norę liczą sobie tak jakby to
było ekskluzywne SPA. Pomyślicie zapewne: „Zamiast narzekać, zabrałabyś dupę w
troki i poleciałabyś do Egiptu/Tunezji/Grecji na firs/last minute”. Szczerze?
Jeszcze nie byłam na takiej wycieczce, ale wszystko przede mną ;) Póki co nasycam
się urokami kraju ojczystego ;)
2. Ludzie! Podczas
pobytu nad morzem doprowadzali mnie niejednokrotnie do szewskiej pasji.
Niektórym się wydaje, że jak mają wakacje to im wszystko wolno. Przemierzają
tyralierą chodniki i promenady nie patrząc na to, że ktoś jeszcze się po tych
chodnikach porusza. Idą (a raczej pełzają) zupełnie nie zwracając uwagi na inne
osoby idące z przeciwka. Czy ja jestem niewidzialna?! Mam zejść na ulicę czy
trawnik, bo jaśnie państwo idą i za nic w świecie nie mogą się przesunąć? Druga
sprawa to dzieci puszczone samopas, biegające w różne strony. Cud boski będzie,
jeśli nie wpadną nam pod nogi a jeszcze większy cud jeśli nie wpadną pod
samochód… Ja rozumiem, że są wakacje, ale odrobina zdrowego rozsądku jeszcze
nikomu nie zaszkodziła. Niektórzy narzekają na brudne plaże. A czy one same się
brudzą? Butelki, puszki, pety, papierki po lodach i inne ciekawostki same nie
wędrują na plażę. A potem jest lament, bo dziecko skaleczyło się w stopę… O
tłoku na plaży nie będę wspominać, bo to jest element stały ;) Zwykle wolę
przejść się kawałek plażą i znaleźć luźniejszy odcinek niż tłoczyć się przy
samym zejściu i być narażoną na zadeptanie.
3. Wszechobecne
stragany z chińską tandetą. Gdzie by się nie ruszyć tam stragany z jakimś
koszmarnym szajsem. Ostatnio miałam przyjemność przyuważyć stragan z… ciupagami
i oscypkiem z żurawiną ;) No comment ;) Przestałam już zwracać na to uwagę i
jest ok :) Niemniej jednak jest to dla mnie element szpecący krajobraz.
4. Wszędzie zjesz
świeżą rybę, tylko nie nad Bałtykiem. Już niejednokrotnie się przekonałam, że
nie uświadczysz tam świeżej ryby. I nie mówię tu o smażalniach, bo te raczej
omijam szerokim łukiem. Mam na myśli takie miejsce, gdzie można kupić świeżą
rybę. Do tej pory takie miejsce znalazłam tylko w Jarosławcu. Mieliśmy tam
swoją sprawdzoną budkę, w której kupowaliśmy świeże dorsze, które lądowały
potem na grillu. W zeszły roku w Niechorzu zostaliśmy bezczelnie oszukani a na
dodatek sprzedano nam nieświeże flądry, o czym sprzedawca został poinformowany
w obecności innych klientów. Ku przestrodze… O wędzonych rybach nie ma co
wspominać, gdyż są one tylko okadzane dymem a uwędzone zostały gdzie indziej i
kiedy indziej (czasami wiele dni temu).
Uff! Się rozpisałam. Z pewnością
coś mi umknęło, ale tak z grubsza widzę nasze polskie morze. Mimo tych
wszystkich irytujących elementów kocham polskie morze i już! Co tam ludzie, co
tam pogoda, co tam zimna woda! Kocham je i nie mogę się doczekać kolejnych
wakacji!
Moje uwagi dotyczące pobytu nad
Bałtykiem są całkowicie subiektywne
i oczywiście macie prawo się nie zgadzać z tym co napiszę. Możecie się śmiać, złorzeczyć,
pukać się w głowę i kiwać głową z politowaniem. Przedstawiając swój pogląd na
sprawę chciałabym was zachęcić do dyskusji i wymiany poglądów :)
Co myślicie o wypoczynku nad
Bałtykiem? Co was bawi? Co was wkurza? Dajcie znać!
Pozdrawiam,
Aga
Ja również uwielbiam nasze morze :)
OdpowiedzUsuńNie byłam nad innym morzem niż nasze, ale muszę przyznać, że jest tam specyficzny klimat, który uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa byłam kiedyś nad Adriatykiem. Woda cieplutka, ale strasznie słona ;) Wolę jednak klimat nadbałtycki ;)
Usuńhehe, ubawiłam się;) Ja znowu uwielbiam góry i w ciągu 2 lat w Zakopanem byłam 8 czy 9 razy;)
OdpowiedzUsuńTak całkiem od gór nie stronię, ale mój wewnętrzny leń zawsze mówi mi: "Jedź nad morze" ;)
UsuńMy urlopować będziemy dopiero we wrześniu :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę i już życzę udanego:)
UsuńWidzę, że bywałaś również blisko mnie, czyli w Kołobrzegu :))
OdpowiedzUsuńAno byłam, ale wolę jednak mniejsze miejscowości nadmorskie :)
UsuńDooobre :) mężczyźni - tragarze mikroskopijnych często torebeczek - rozkładają mnie na czynniki pierwsze hehehe:)
OdpowiedzUsuńA byłaś na północno - wschodnich krańcach naszego morza?- polecam miejscowość piaski - plaża graniczy z rosją :)
Torebeczki zawsze mnie rozwalają ;) Na pn-wsch krańcach jeszcze nie byłam. Dzięki za podpowiedź :)
UsuńZgadzam się z Tobą ze wszystkim :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wypoczywać na bałtykiem :)
OdpowiedzUsuń